Justin
Chyba moje życie
było za nudne i monotonne. Pewnie gdybym zajmował się czymś
interesującym Melly nie zajęłaby wszystkich moich myśli.
Codziennie gdzieś wychodząc wypatrywałem brązowych włosów i
dużego czarno-zielonego wózka. Nie chciałem być nachalny chociaż
tego można się było po mnie spodziewać patrząc na moje
wcześniejsze zachowanie. Ryana wolałem już nie męczyć pytaniami
i rozmową, bo kompletnie mnie nie rozumiał. Melly mi się nie
podobała, po prostu chciałem być miły, bo wychodziło na to, że
nikogo tu nie znała i mogło być jej smutno samej. Coś ze mną
nie tak. Oszalałem. W weekend spotkałem się z Chazem i
poruszyłem ten temat. Starałem się nie podawać za dużo
szczegółów, żeby nie zareagował jak Ryan. Obiecał, że weźmie
jakieś dziewczyny i pójdziemy do kina. Nie bylem tylko pewny kiedy
miałem ją zaczepić. Nie chciałem liczyć na przypadek chociaż
wypadłbym wtedy najlepiej. Boisko z Ryanem całkowicie odpadało.
-Babciu, mogę się
o coś spytać z ciekawości?-zagadałem wieczorem.
Babcia była trochę
zdziwiona, ale bardzo mi pomogła.
Melly
Mama zawsze mi
powtarzała, że chłopakami nie można się bawić, bo to też
ludzie. W sumie nie uważałam, że spotykanie się z dwoma nie mając
chłopaka jest czymś złym. Później rzeczy się pozmieniały i nie
miałam z tym żadnych problemów. Po tym jak wracając z kursów
zobaczyłam twarz blondyna z prawie przyciśniętą twarzą do szyby.
Lekko skrzywiłam się na ten widok. Wcześniej myślałam, że
zaatakuje mnie już wcześniej. Z uśmiechem zaczął mówić, że
się umówiliśmy i chciałby żeby do tego spotkania doszło. Nie
wiedziałam czemu się tak do mnie przeczepił, ale zgodziłam się
na te kino wiedząc, że przy kolejnym wolnym nie będę miała co ze
sobą zrobić i pomyślałam, że swoim zachowaniem trochę go od
siebie odtrącę. Nie miałam ochoty na wieczne zaczepianie i rozmowy
z kimś takim jak on. Był przesadnie pewny siebie, a kim właściwie
był żeby tak się zachowywać.
W sobotę ubrałam
coś trochę ładniejszego od tego co noszę zazwyczaj i lekko się
pomalowałam. Chłopak miał czekać na mnie za zakrętem żeby
przypadkiem państwo Boling nie pomyśleli, że sobie jakiś tu
chłopaków szukam. Zauważyłam go przy ciemnym samochodzie. Znowu
się szczerzył. Szybko wsiadłam do środka nie czekając aż
otworzy mi drzwi.
-Otworzyłbym-powiedział
z nutą skrępowanie.
-Nie
wątpię-powiedziałam bawiąc się paskiem torebki.
Przed budynkiem
kina czekała na nas grupka młodzieży. Dwóch chłopaków i dwie
dziewczyny. Przedstawiłam się im i mniej więcej przywitałam.
Dwoje z nich, którzy są prawdopodobnie parą przez cały film się
całowało. Czułam się lekko skrępowana, ale przestawałam taka
być słysząc śmiech Justina, którego imię poznałam dopiero
chwilę wcześniej. Jakim trzeba być idiotą żeby nawet się nie
przedstawić?
Po filmie Chaz
zaproponował żebyśmy poszli jeszcze na pizzę. Nie wiem czemu, ale
wcześniej myślałam, że pójdziemy do McDonalda, bo w sumie... W
sumie to nie wiem czemu tak myślałam. Kiedy powiedziałam to na
głos zapanowała kilkusekundowa cisza, a potem wszyscy zaczęli się
śmiać. Zupełnie nie rozumiałam o co im chodzi. Z sumie po
wszystkim stwierdziłam, że bawiłam się z nimi lepiej niż
przypuszczałam. Okazało się, że znajomi Justina nie są aż tacy
źli i da się z nimi odrobinę porozmawiać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz