08 kwietnia 2013

N. 7


Justin
Chyba moje życie było za nudne i monotonne. Pewnie gdybym zajmował się czymś interesującym Melly nie zajęłaby wszystkich moich myśli. Codziennie gdzieś wychodząc wypatrywałem brązowych włosów i dużego czarno-zielonego wózka. Nie chciałem być nachalny chociaż tego można się było po mnie spodziewać patrząc na moje wcześniejsze zachowanie. Ryana wolałem już nie męczyć pytaniami i rozmową, bo kompletnie mnie nie rozumiał. Melly mi się nie podobała, po prostu chciałem być miły, bo wychodziło na to, że nikogo tu nie znała i mogło być jej smutno samej. Coś ze mną nie tak. Oszalałem. W weekend spotkałem się z Chazem i poruszyłem ten temat. Starałem się nie podawać za dużo szczegółów, żeby nie zareagował jak Ryan. Obiecał, że weźmie jakieś dziewczyny i pójdziemy do kina. Nie bylem tylko pewny kiedy miałem ją zaczepić. Nie chciałem liczyć na przypadek chociaż wypadłbym wtedy najlepiej. Boisko z Ryanem całkowicie odpadało.
-Babciu, mogę się o coś spytać z ciekawości?-zagadałem wieczorem.
Babcia była trochę zdziwiona, ale bardzo mi pomogła.

Melly
Mama zawsze mi powtarzała, że chłopakami nie można się bawić, bo to też ludzie. W sumie nie uważałam, że spotykanie się z dwoma nie mając chłopaka jest czymś złym. Później rzeczy się pozmieniały i nie miałam z tym żadnych problemów. Po tym jak wracając z kursów zobaczyłam twarz blondyna z prawie przyciśniętą twarzą do szyby. Lekko skrzywiłam się na ten widok. Wcześniej myślałam, że zaatakuje mnie już wcześniej. Z uśmiechem zaczął mówić, że się umówiliśmy i chciałby żeby do tego spotkania doszło. Nie wiedziałam czemu się tak do mnie przeczepił, ale zgodziłam się na te kino wiedząc, że przy kolejnym wolnym nie będę miała co ze sobą zrobić i pomyślałam, że swoim zachowaniem trochę go od siebie odtrącę. Nie miałam ochoty na wieczne zaczepianie i rozmowy z kimś takim jak on. Był przesadnie pewny siebie, a kim właściwie był żeby tak się zachowywać.
W sobotę ubrałam coś trochę ładniejszego od tego co noszę zazwyczaj i lekko się pomalowałam. Chłopak miał czekać na mnie za zakrętem żeby przypadkiem państwo Boling nie pomyśleli, że sobie jakiś tu chłopaków szukam. Zauważyłam go przy ciemnym samochodzie. Znowu się szczerzył. Szybko wsiadłam do środka nie czekając aż otworzy mi drzwi.
-Otworzyłbym-powiedział z nutą skrępowanie.
-Nie wątpię-powiedziałam bawiąc się paskiem torebki.
Przed budynkiem kina czekała na nas grupka młodzieży. Dwóch chłopaków i dwie dziewczyny. Przedstawiłam się im i mniej więcej przywitałam. Dwoje z nich, którzy są prawdopodobnie parą przez cały film się całowało. Czułam się lekko skrępowana, ale przestawałam taka być słysząc śmiech Justina, którego imię poznałam dopiero chwilę wcześniej. Jakim trzeba być idiotą żeby nawet się nie przedstawić?
Po filmie Chaz zaproponował żebyśmy poszli jeszcze na pizzę. Nie wiem czemu, ale wcześniej myślałam, że pójdziemy do McDonalda, bo w sumie... W sumie to nie wiem czemu tak myślałam. Kiedy powiedziałam to na głos zapanowała kilkusekundowa cisza, a potem wszyscy zaczęli się śmiać. Zupełnie nie rozumiałam o co im chodzi. Z sumie po wszystkim stwierdziłam, że bawiłam się z nimi lepiej niż przypuszczałam. Okazało się, że znajomi Justina nie są aż tacy źli i da się z nimi odrobinę porozmawiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz