04 kwietnia 2013

N. 3

Melly

Szykując się do wyjścia na nasz trzygodzinny spacer musiałam pamiętać o wielu rzeczach. Pierwszego dnia kartka, którą znalazłam w torbie przy wózku Evy z rysunkiem torby i strzałkami, co tam ma być wydal mi się trochę głupi, tzn. ja poczułam się głupia, ale okazała się ona przydatna. Patrząc na nią sprawdzałam czy wzięłam butelki, pieluchy, chusteczki i cały dziecięcy ekwipunek. Dla Chrisa musiałam mieć zawsze jakieś zdrowe przekąski i dwie butelki wody z witaminami. Chodziliśmy trochę w tę i z powrotem, zachodziliśmy czasem do marketu po drobne zakupy. Czasem ludzie trochę dziwnie mi się przyglądali, bo państwo Boling prosili mnie żebym przyzwyczajała Chrisa do francuskiego i zwracała się do niego w tym języku. Czasem śmiał się z mojego akcentu, a wtedy ja też się uśmiechałam.
-Przytrzymaj drzwi Chris-poprosiłam go wychodząc ze sklepu.
Drzwi szeroko się otworzyły. Byłam aż zdziwiona. Okazało się, że jakiś chłopak je trzyma.
-Proszę-usłyszałam straszną kopię francuskiego.
-Dziękuję-odparłam pchając wózek.
Eva lekko się wtedy przebudziła, więc podjechałam do najbliższej ławki żeby trochę ją pobujać, co bardzo lubiła. Czułam na sobie czyjś wzrok, ale starałam się o tym nie myśleć.

Justin
Nie wiedziałem co jest ze mną nie tak, ale nie mogłem przestać przyglądać się tej dziewczynie. Wyglądała na młodszą o kilka lat ode mnie, ale było coś w niej niezwykłego. Spotkałem ją już trzeci raz przy czym za każdym z nich obiecywałem sobie, że następnym razem to już na pewno zagadam. Onieśmielała mnie lekko. Po tym jak usłyszałem jak mówi po francusku coś się we mnie zablokowało i zacząłem kląć na wszystkie lata nauki tego popieprzonego języka. Chciałem żeby na mnie spojrzała, bo byłem pewien, że wtedy zmieniłaby swoje nastawienie. Po prostu podobałem się dziewczynom i byłem tego świadomy. Kiedy usiadła na tej ławce przed kwiaciarnią patrzyłem na nią jakby prosząc żeby lekko podniosła głowę. Za pierwszym razem była sama. Wtedy nie chciałem jej się pokazać, więc tylko ją obserwowałem. Potem szła z wózkiem i drugim dzieckiem drepczącym przy nodze. Od razu stwierdziłem, że musi być to jej rodzeństwo. Zastanawiałem się tylko czy przyjechała tu na wakacje. Kto chciałby spędzać tu wakacje? Z otworzoną puszką Pepsi przeszedłem kilka kroków. W oddali zobaczyłem nagle Ryana i pomachałem do niego żeby podszedł bliżej.
-Siadaj na chwilę-wskazałem ławkę i usiadłem na niej.
Ryan wyglądał na trochę zdziwionego, ale zrobił to. Zacząłem rozmawiać z nim o jakiś głupotach. Nagle zobaczyłem małą uśmiechniętą buźkę dziecka, które trzymała. Nie wytrzymałam i zacząłem robić do niego dziwne miny. Spodobało mu się. Chłopak walnął mnie lekko w brzuch. Nagle dziewczyna odwróciła głowę w naszym kierunku.
-Mógłbyś przestać?-powiedziała pewnym siebie głosem.
-Przepraszam-odparłem czarując ją swoim uśmiechem.
Liczyłem, że odwzajemni uśmiech, ale bez słowa odwróciła się i zaczęła pakować jakieś rzeczy do wózka. Po chwili wstała i odeszła. Dopiero wtedy spojrzałem na Ryana. Śmiał się ze mnie z satysfakcją w oczach. Widząc moje groźne spojrzenie lekko się opanował.
-Daj sobie z nią spokój. Jest jakaś pieprznięta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz