05 kwietnia 2013

N. 4


Melly
Niedziela u Bolingów była jak jedno wielkie przedstawienie. Wstawali o 9, ubierali w eleganckie, jasne rzeczy i ruszali do kościoła. Nie byłam przyzwyczajona do takiego strojenia się do kościoła. Nie chodziło o brak szacunku i chodzenie w mini, ale nie widziałam nic złego w dżinsach. Pierwszej niedzieli odpuścili mi, ale w następnym tygodniu musiałam założyć sukienkę. W brzoskwiniowej sukience nie czułam się za dobrze, ale tego dnia ją założyłam. Będąc na miejscu podobało mi się, że wszyscy tak ładnie wyglądają, a msza jest urozmaicona o śpiew chóru. Po ceremonii ludzie jeszcze rozmawiali, pytali o samopoczucie. Poznałam jakiś sąsiadów, których wcześniej nie widziałam. Potem wracaliśmy do domu razem z dziadkami, którzy też byli w kościele. W domu pani Boling podawała obiad na najlepszej zastawie. Nad stołem ludzie rozmawiali raczej o zwyczajnych rzeczach, ale byli przy tym jacyś eleganccy. Jak dla mnie było to trochę sztuczne, ale może wydawało mi się tak, bo nie wtedy nie znałam jeszcze dobrze tej rodziny.

Justin
Wstając rano nie myślałem za wiele. Jak zwykle obudziła mnie babcia. Po wzięciu prysznica, a potem zjedzeniu śniadanie poszliśmy do kościoła. Lekko spóźniony poszedłem do sali, w której zawsze odbywała się ostatnia próba chóru. Wszyscy byli trochę zirytowani moim spóźnieniem, ale kiedy uśmiechnąłem się do nich atmosfera się rozluźniła. W trakcie mszy śpiewaliśmy różne pieśni. Kiedyś nie do końca to lubiłem, ale potem doszedłem do wniosku, że to odrywa mnie trochę od reszty życia. W pewnym momencie zobaczyłem nagle jakby plamę farby. Podnosząc wzrok zobaczyłem tamtą dziewczynę. Szybko oblizałem usta i szturchnąłem dziewczynę, która stała obok. Powiedziałem do niej, że chyba tamta lekko przesadziła ze strojem. Początkowo nie wiedziała o co mi chodzi, więc szeptem wytłumaczyłem jej, że za bardzo rzuca się w oczy. Katty wzruszyła tylko ramionami stwierdzając, że wygląda normalnie. Czy ja wariuję? Przecież w kościele widać tylko ją. Siedziała lekko skulona, ale starałem się zwrócić jakoś na siebie uwagę. Śpiewałem głośno trochę zagłuszając innych. Katty dała mi kuksańca, więc trochę się ogarnąłem. Po mszy co i raz sprawdzałem gdzie jest i z kim rozmawia. Okazało się, że ma coś wspólnego z Bolingami. Oblizałem górną wargę i lekko się zamyśliłem. W drodze powrotnej do domu spytałem od niechcenia mamy i dziadków kim jest ta dziewczyna od Bolingów. Żadne z nich nie potrafiło mi tego powiedzieć. Po obiedzie babci coś się przypomniało i powiedziała tylko, że jakaś drobna brunetka chodzi do szkoły językowej kilka razy w tygodniu i widuje ją czasami, kiedy jest w bibliotece. Nie była pewna czy to ona, ale usatysfakcjonowała mnie ta informacja.
Wieczorem spotkałem się z chłopakami. Siedzieliśmy za domem Ryana i gadaliśmy o jakiś bzdurach. Od dłuższego czasu próbowaliśmy coś dla siebie wymyślić, bo po ukończeniu szkoły żaden z nas nie miał na siebie pomysłu. Chaz dostał się do college'u, więc zostawaliśmy sami. Niby wcześniej stwierdziliśmy, że musimy zarobić trochę kasy i w przyszłym roku pojedziemy szukać szczęścia w Toronto, ale żaden z nas nie był zadowolony z tego co robił. Ryan pomagał ojcu w szkółce piłkarskiej i czasem robił coś w sklepie, a ja pracowałem w McDonaldzie, co śmieszyło wszystkich dookoła. Gdyby ktoś kilka lat temu powiedziałby mi, że będę sprzedawał hamburgery też bym się śmiał, ale właśnie tak skończyłem. Kiedy niebo zrobiło się czarne postanowiliśmy zakończyć nasze „obrady” i wrócić do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz