Melly
Niedziela
u Bolingów była jak jedno wielkie przedstawienie. Wstawali o 9,
ubierali w eleganckie, jasne rzeczy i ruszali do kościoła. Nie
byłam przyzwyczajona do takiego strojenia się do kościoła. Nie
chodziło o brak szacunku i chodzenie w mini, ale nie widziałam nic
złego w dżinsach. Pierwszej niedzieli odpuścili mi, ale w
następnym tygodniu musiałam założyć sukienkę. W brzoskwiniowej
sukience nie czułam się za dobrze, ale tego dnia ją założyłam.
Będąc na miejscu podobało mi się, że wszyscy tak ładnie
wyglądają, a msza jest urozmaicona o śpiew chóru. Po ceremonii
ludzie jeszcze rozmawiali, pytali o samopoczucie. Poznałam jakiś
sąsiadów, których wcześniej nie widziałam. Potem wracaliśmy do
domu razem z dziadkami, którzy też byli w kościele. W domu pani
Boling podawała obiad na najlepszej zastawie. Nad stołem ludzie
rozmawiali raczej o zwyczajnych rzeczach, ale byli przy tym jacyś
eleganccy. Jak dla mnie było to trochę sztuczne, ale może wydawało
mi się tak, bo nie wtedy nie znałam jeszcze dobrze tej rodziny.
Justin
Wstając
rano nie myślałem za wiele. Jak zwykle obudziła mnie babcia. Po
wzięciu prysznica, a potem zjedzeniu śniadanie poszliśmy do
kościoła. Lekko spóźniony poszedłem do sali, w której zawsze
odbywała się ostatnia próba chóru. Wszyscy byli trochę
zirytowani moim spóźnieniem, ale kiedy uśmiechnąłem się do nich
atmosfera się rozluźniła. W trakcie mszy śpiewaliśmy różne
pieśni. Kiedyś nie do końca to lubiłem, ale potem doszedłem do
wniosku, że to odrywa mnie trochę od reszty życia. W pewnym
momencie zobaczyłem nagle jakby plamę farby. Podnosząc wzrok
zobaczyłem tamtą dziewczynę. Szybko oblizałem usta i szturchnąłem
dziewczynę, która stała obok. Powiedziałem do niej, że chyba
tamta lekko przesadziła ze strojem. Początkowo nie wiedziała o co
mi chodzi, więc szeptem wytłumaczyłem jej, że za bardzo rzuca się
w oczy. Katty wzruszyła tylko ramionami stwierdzając, że wygląda
normalnie. Czy ja wariuję? Przecież w kościele widać
tylko ją. Siedziała lekko
skulona, ale starałem się zwrócić jakoś na siebie uwagę.
Śpiewałem głośno trochę zagłuszając innych. Katty dała mi
kuksańca, więc trochę się ogarnąłem. Po mszy co i raz
sprawdzałem gdzie jest i z kim rozmawia. Okazało się, że ma coś
wspólnego z Bolingami. Oblizałem górną wargę i lekko się
zamyśliłem. W drodze powrotnej do domu spytałem od niechcenia mamy
i dziadków kim jest ta dziewczyna od Bolingów. Żadne z nich nie
potrafiło mi tego powiedzieć. Po obiedzie babci coś się
przypomniało i powiedziała tylko, że jakaś drobna brunetka chodzi
do szkoły językowej kilka razy w tygodniu i widuje ją czasami,
kiedy jest w bibliotece. Nie była pewna czy to ona, ale
usatysfakcjonowała mnie ta informacja.
Wieczorem
spotkałem się z chłopakami. Siedzieliśmy za domem Ryana i
gadaliśmy o jakiś bzdurach. Od dłuższego czasu próbowaliśmy coś
dla siebie wymyślić, bo po ukończeniu szkoły żaden z nas nie
miał na siebie pomysłu. Chaz dostał się do college'u, więc
zostawaliśmy sami. Niby wcześniej stwierdziliśmy, że musimy
zarobić trochę kasy i w przyszłym roku pojedziemy szukać
szczęścia w Toronto, ale żaden z nas nie był zadowolony z tego co
robił. Ryan pomagał ojcu w szkółce piłkarskiej i czasem robił
coś w sklepie, a ja pracowałem w McDonaldzie, co śmieszyło
wszystkich dookoła. Gdyby ktoś kilka lat temu powiedziałby mi, że
będę sprzedawał hamburgery też bym się śmiał, ale właśnie
tak skończyłem. Kiedy niebo zrobiło się czarne postanowiliśmy
zakończyć nasze „obrady” i wrócić do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz